wtorek, 24 lutego 2015

Gdzie i kiedy do spowiedzi?

Miałam tego bloga prowadzić regularnie, a tu już prawie miesiąc od ostatniego wpisu. Mija drugi tydzień ferii i od samego ich początku obiecuję sobie jakiś wpis uczynić. Ale ciągle czuję niedoczas. Nawet teraz, gdy są ferie czas mija mi tak szybko, że ani się nie obejrzę, a już się dzień kończy i trzeba iść spać. Staram się jakoś odpocząć, żeby od poniedziałku móc w pełni sił wrócić do pracy, ale gdy dzień mimo wszystko zabiegany to jest z tym ciężko.

Tydzień temu rozpoczął się Wielki Post, a u mnie trudno z postanowieniem. Bardzo chciałabym pójść do spowiedzi, ale mój spowiednik najpierw kazał pisać sms kiedy chcę przyjść, a jak już napisałam, to nie odpisuje więc mi trochę smutno. Gdybym tylko jakoś mogła się przełamać i iść do księdza, którego nie znam i który nie zna mnie. Jakoś nie mogę, choć łaska ta sama. Myślałam o tym, żeby pójść do byłego spowiednika, ale on ostatnio został proboszczem w parafii, gdzie kościół jest tak mały, że i spowiednika i penitenta słychać (zaznaczam, że z konfesjonału stojącego pod chórem przy samych drzwiach wejściowych) aż pod ołtarzem. Brrr A ja tylko chciałam zawrócić z drogi, dać się pokochać, otworzyć swoje rany przed najlepszym z Lekarzy.