wtorek, 10 listopada 2015

Przeżyłam

Jakoś przeżyłam ten ostatni miesiąc. Był bardzo intensywny. Co tydzień w niedzielę, oprócz 1 listopada, prowadziłam katechezy dla narzeczonych w ramach kursu przedmałżeńskiego. Było stresująco, jak na pierwszy raz. Mam tylko nadzieję, że słuchający choć trochę skorzystali z tego, co mówiłam bo nie zawsze wydawali się zainteresowani zwłaszcza ostatnio, gdy mówiłam np. o tym, że antykoncepcja jest niewłaściwa bo niesie za sobą fatalne skutki. No, ale ich życie, ich wybór. Smuci mnie tylko to, że czasami przychodzą bo muszą, bo zależy im na ślubie w kościele. Odbębnią i pójdą dalej bez zastanowienia. Ale cóż, nikogo się nie przekona na siłę.
W Wielkim Poście kolejny kurs. Proboszcz już każe szykować materiały bo po remoncie kościoła zamontowali nowiutki ekran, na którym można wyświetlać wszystko. Myślę, super. Jak to, co mówię będę mogła jeszcze pokazać, może odbiór będzie lepszy. Zresztą cały ten kurs to cenne doświadczenie i cieszę się, że mogłam go poprowadzić. A na koniec dostałam piękne kwiaty (i jeszcze kilka innych giftów:). Postarał się Proboszcz :)
A jutro wolne... Jak ja się cieszę....


niedziela, 1 listopada 2015

Nie wyszło

Okazuje się, że jestem osobą niezbyt honorową bo za punkt honoru wzięłam sobie zrobienie wpisu jeszcze w październiku. No i mi trochę nie wyszło. Ale co tam, będzie dzisiaj. Od kilku dni przeglądając portal społecznościowy mam wrażenie, że w kraju ktoś ogłosił żałobę narodową. Sorry, może nie powinnam tego pisać, ale patrząc na te wszystkie kwiaty i znicze i czytając teksty: dla tych, którzy odeszli... albo pamiętamy o tych, którzy odeszli... to nastrój robi mi się minorowy. A sens dzisiejszego święta dobitnie odczułam wchodząc rano do kościoła jak zobaczyłam figurę Chrystusa zmartwychwstałego, którą wystawia się na Wielkanoc i ogarnęła mnie, najpierw zaskok, a potem radość. Przecież to jest święto radości, że kiedyś będziemy w niebie, a nie "smutne, pełne refleksji i zadumy dni". Jasne, zadumać się trzeba nad własnym nawróceniem, ale skoro nasi zmarli są już w niebie i my, jak się nawrócimy, to też tam trafimy. I z tego trzeba się cieszyć.
I jakby co, to nie mam nic do wspominania dziś zmarłych, tych, którzy odeszli, tylko, że śmierć nam się kojarzy raczej ze smutkiem, a nie z bramą, która prowadzi do radości. A ja dziś właśnie na tej bramie chciałam się skupić.