poniedziałek, 18 lipca 2016

Nadchodzi nowe

Mija kolejne, leniwe bo wakacyjne, poniedziałkowe popołudnie. Popijam właśnie poobiednią, przesłodką bo omyłkowo podwójnie posłodzoną kawę. Gębę mi wykrzywia od tych słodkości, ale kawa, napój bogów, żal wylać do zlewu. Więc piję i myślę o tej historii:

Kiedy zakładałam bloga na blogspocie to jednocześnie, choć nie byłam wtedy tego świadoma, założyło mi się konto google. No i pisałam, pisałam, a potem przestałam bo zapomniałam hasła do tegoż konta. Trochę głupie, ale realne. Wszystkie możliwości i kombinacje, których próbowałam nie skutkowały dostaniem się do mojego konta. Aż pewnego razu, zupełnie przypadkiem, spróbowałam inną możliwość i (chwała na wysokości Bogu!!!) udało się. Odzyskałam dostęp do bloga i olśniło mnie, też do konta google. Poszukiwałam info na temat tego, co może to konto no i się dowiedziałam, że sporo. A skoro już je mam to zaczęłam z niego korzystać.
Prowadząc pewną stronę internetową potrzebowałam wstawić tam jakiś plik audio, ale za nic w świecie nie umiałam i nawet nie wiem czy dało się to zrobić. Wtedy z pomocą przyszło konto, na które wrzuciłam pliki, a na stronie tylko linki udostępniające. Pomyślałam sobie, dobre rozwiązanie.
I nie mam tu na uwadze wykazywania zalet czy reklamowania posiadania konta na google, ale ono mi ostatnio bardzo ułatwia życie. Chciałam zrobić galerię zdjęć na tej stronie, ale przerzucanie tam tysięcy zdjęć jakoś mnie nie bawiło. Wpadłam więc na pomysł wrzucenia ich na konto. Trwa to pewną chwilę, ale wszystkie zdjęcia w miarę bezboleśnie znalazły swoje miejsce w albumach. Trochę czytałam o tym rozwiązaniu, ludzie piszą, że ma wady i zalety, jak wszystko, ale dzięki temu ja sobie ułatwiłam życie, galeria, za którą się zabierałam już nie wiem ile razy, niedługo będzie gotowa i dostępna. A mi spadnie kolejny ciężar z głowy.

Miało być o nowym, ale popłynęłam w innym temacie. Cóż, następnym razem.