Pierwsza niedziela Wielkiego Postu. Dla mnie szczególna bo dziś jest rocznica mojego chrztu. Przed Mszą Św. zrobiłam jeszcze "różańcową" rundkę wokół kościoła. Wypadło akurat na tajemnice bolesne. Rozważanie śmierci Jezusa i momentu, gdy woda wypłynęła z Jego boku pomogło mi zrozumieć co tak naprawdę się stało, co dzieje się w chrzcie św. Dodatkowo dzisiejsza liturgia dużo mówi o wodzie, że ratuje nas ona w chrzcie, obmywa nie z brudu cielesnego, ale z brudu grzechu i prowadzi do nowego życia. Po Mszy Św. była liturgia chrzcielna. Stałam niedaleko i przysłuchiwałam się. To było niesamowite uczucie, w rocznicę swojego chrztu słyszeć dokładnie to samo, co wtedy było moim udziałem. Mogę Boga nazywać Ojcem i za to dzisiaj Mu dziękuję.
Kiedy tak stałam wychodził ksiądz z zakrystii, mówię do niego: wow, a on patrzy na mnie pytająco, mówię: "chrzest jest", a on bez emocji, jakby to była czynność zakładania butów, mówi: "fascynujące". Tak, to jest fascynujące, w tym momencie Bóg ratuje człowieka od śmierci, daje mu nowe życie, sprawia, że staje się Jego dzieckiem. To jest fascynujące. I nie twierdzę, że ten kapłan miał złą wolę, ale gdy pewne rzeczy, a zwłaszcza sakramenty nam powszednieją, nie widzimy cudów Bożej łaski. Przechodzimy obojętnie obok największych tajemnic, obok faktu dawania się Boga człowiekowi.
Dziś proszę Boga, by nigdy nie spowszedniała mi Jego obecność w moim życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz